Dlaczego lekarz rodzinny mnie nie chce? Wyrzucił mnie i zadzwonił po policje!

Siedemdziesięcioletni Zdzisław Kanczurski nie rozumie, dlaczego lekarz rodzinny nie chciał przyjąć go na wizytę. – Kazał mi wyjść i wezwał policję – żali się starszy mężczyzna, który prosi naszą redakcję o interwencje w jego sprawie.

Zdzisław Kanczurski mieszka w Płotach. Od lat do lekarza chodzi do jednej przychodni. W nocy z 11 na 12 października miał bardzo duże ciśnienie tętnicze. Do jego mieszkania przyjechało pogotowie. Ratownicy medyczni podali mężczyźnie leki, które pomogły zbić wysokie ciśnienie. Lekarz pogotowia kazał zgłosić się panu Zdzisławowi do lekarza rodzinnego, aby ten przepisał mu odpowiednie leki.
- Z samego rana poszedłem do przychodni. W rejestracji powiedziałem, jaka jest sytuacja, że potrzebuje nowe lekarstwa. Pani rejestratorka powiedziała, że lekarz musi wypisać receptę, bo to nowe leki, powiedziała, że może uda się dostać do lekarza nawet teraz – opowiada swoją wersję wydarzeń pan Zdzisław. – Wróciła od lekarza i powiedziała, że pan doktor mnie nie przyjmie, bo ja już nie jestem jego pacjentem. Nie zastanawiając się długo wszedłem do gabinetu doktora. Usłyszałem, że pan doktor nie chce mnie przyjąć, bo nie jestem jego pacjentem i mam wyjść.
Starszy mężczyzna uparcie siedział pod gabinetem, bo chciał, aby lekarz rodzinny wypisał mu receptę, wiedział, że musi przyjąć leki. Wtedy przyjechała policja.
- Potwierdzam, że 12 października patrol policji interweniował w przychodni w Płotach. Zgłoszenie dotyczyło awanturującego się mężczyzny. Policjanci na miejscu zastali starszego mężczyznę, który nie był agresywny. Po rozmowie z funkcjonariuszami opuścił przychodnię – przekazuje w rozmowie z reporterem SuperPortalu24 Zbigniew Frąckiewicz rzecznik prasowy KPP w Gryficach.
Starszy mężczyzna, jak twierdzi, nie rozumie, dlaczego został tak potraktowany. – Jak śmieć, czy tak traktuje się ludzi? Nie mogę się z tym pogodzić, sąsiedzi ciągle mnie pytają, dlaczego tak zostałem potraktowany – żali się Kanczurski.
To samo pytanie zadaje pytanie lekarzowi rodzinnemu w Płotowskiej przychodni.
- Nawet gdybym miał stracić kontrakt z NFZ to ja pana Kanczurskiego nie będę przyjmował. Dwa razy mu mówiłem, żeby znalazł sobie innego lekarza, bo ja nie chce mieć z nim nic do czynienia – mówi wprost lekarz Jeronimo Marshall Capitango. – Pan Kanczurski przychodził do mnie, kłócił się ze mną, wyzywał mnie, twierdził, że jestem „czarnuchem” – opowiada swoją wersję lekarz rodzinny, którego reporter SuperPortalu24 prosi o wyjaśnienia. – Pan Kanczurski nie wie, dlaczego nie chce z nim rozmawiać? Bardzo ciekawe… Dwa razy zrobił awanturę w gabinecie. Przychodzi i wymienia, jakie badania mu się należą. Kiedy ja mówię, że to ja jestem lekarzem pan Kanczurski zaczyna mnie obrażać i mówi, że pójdzie do gazety mnie obsmarować – opowiada lekarz. – No i teraz pan redaktor przychodzi do mnie.
Wulgarne zachowanie pana Kanczurskiego potwierdza pielęgniarka, która pracuje w przychodni. – Pan Kanczurski wykrzykiwał różne wyzwiska, nie tylko wulgarne, także o charakterze rasistowskim.
Teraz pan Kanczurski ma już nowego lekarza rodzinnego. Jedno jest pewne. Nie zostanie przyjęty do grona pacjentów doktora Jeronimo Marshalla Capitango.

Czy lekarz rodzinny może odmówić pacjentowi leczenia?
- Nie może wyrzucić chorego z grona swoich pacjentów. To pacjent decyduje o tym, u którego lekarza chce się leczyć. Jednak jeżeli pacjent jest agresywny, to lekarz postąpił prawidłowo wzywając policję – uważa właściciel innej przychodni na terenie powiatu gryfickiego, którego poprosiliśmy o komentarz w tej sprawie. – Skoro pacjentowi coś się nie podoba, to powinien zmienić lekarza. Kultura obowiązuje dwie strony, a lekarz nie jest szmatą do wycierania przez pacjenta – komentuje dla nas właściciel innej przychodni.

DOŁĄCZ DO NAS NA FACEBOOK-U BĄDŹ ZAWSZE NA BIEŻĄCO!

Drobne ogłoszenia