NA GRYFICKIEJ PŁYWALNI LUDZIE CZĘSTO ZACHOWUJĄ SIĘ NIEODPOWIEDZIALNIE!

Skoki do wody, bieganie po hali basenowej czy niebezpieczne zachowania w wodzie. To największe błędy, jakie popełniamy przy okazji wizyty na basenie. Dla ratowników z gryfickiej pływalni takie zachowania kąpiących, to zwykła codzienność.

Największe przewinienia wśród klientów gryfickiej pływalni, to bieganie po hali basenu, skoki do wody bez zgody ratownika, podtapianie się czy niebezpieczne zabawy w wodzie. Takie sytuacje na gryfickiej pływalni, podobnie zresztą, jak i na innych w kraju, zdarzają się tutaj dość często. Na każde niewłaściwe zachowanie reagują ratownicy. Zdarza się, że jeśli upomnienie nie przynosi efektu, pływający musi opuścić basen.
Każdorazowo o bezpieczeństwo kąpiących się na gryfickim basenie dba dwóch ratowników. Jak mówi kierownik pływalni, nigdy nie doszło do sytuacji, aby korzystający z basenu pozostawali bez opieki. – To wbrew przepisom. W ciągu dnia na basenie jest łącznie czterech ratowników, po dwóch na każdą zmianę. Inaczej nie byłoby możliwości, aby ktokolwiek mógł wejść do wody – informuje Łukasz Uldynowicz.
Ratownicy nie tylko obserwują osoby kąpiące się, ale równie często zwracają im uwagę na niestosowne zachowanie. – Bardzo często reagujemy na takie przypadki – mówi Roman Warniełło. - Dotyczy to zwłaszcza dzieci i młodzieży. Wiadomo, im najczęściej puszcza wodze fantazja i dochodzi do sytuacji, które stwarzają zagrożenie dla ich zdrowia i bezpieczeństwa – dodaje ratownik z 25-letnim stażem, który dba o bezpieczeństwo kąpiących się na basenie w Gryficach.
Pomimo obecności ratowników na pływalni, nie zawsze udaje się ustrzec przed wypadkami. – To naturalne, szczególnie gdy nie stosujemy się do poleceń ratowników. Stłuczenia, skaleczenia czy poślizgnięcia, to urazy, jakie najczęściej przydarzają się osobom, które nie przestrzegają przepisów. Wiadomo, na basenie jest mokro i trzeba szczególnie uważać. Na szczęście, jak dotąd nie mieliśmy ani jednego przypadku, w którym trzeba byłoby ratować osobę topiącą się – informuje kierownik pływalni Łukasz Uldynowicz.
O bezpieczeństwie na basenach zrobiło się głośno po tragicznym wypadku w Wiśle, w którym zginął 12-letni chłopak, uczestnik ferii zimowych. Jego rówieśnik, który również przebywał pod wodą, został przewieziony do bielskiego szpitala. Jak się okazało już po tragedii, podczas przebywania dzieci w wodzie, na obiekcie nie było ani jednego ratownika.
 

DOŁĄCZ DO NAS NA FACEBOOK-U BĄDŹ ZAWSZE NA BIEŻĄCO!

Drobne ogłoszenia