Niebezpiecznie na dworcu PKP. Gryficzanka uszkodziła kręgosłup

74-letnia mieszkanka Gryfic, uszkodziła sobie kręgosłup, wychodząc z pociągu. Według kobiety do wypadku nie doszłoby, gdyby peron na dworcu, tak jak w innych miastach, był podwyższony.

Tego zdarzenia 74-letnia pani Irena nie zapomni bardzo długo. Pod koniec października kobieta, wychodząc z pociągu w Gryficach, uszkodziła sobie kręgosłup. – To był moment. Spieszyłam się, bo za mną było dużo ludzi, którzy pchali się do wyjścia. Jestem schorowana, mam problemy z chodzeniem więc było mi bardzo ciężko. Zrobiłam krok z pociągu na peron, byłam przekonana, że to już rampa i wtedy poleciałam. Nie upadłam, bo podtrzymałam się laską, ale wygięło mnie tak mocno, że doszło do nieszczęścia – opowiada ze łzami w oczach kobieta.

Ból, jaki nastąpił chwilę po zdarzeniu, nie ustępował. Kobieta zmuszona była pójść do lekarza. Przeprowadzone przez specjalistę badanie RTG wykazało złamanie kompresyjne kręgosłupa na odcinku L3. – Przez cztery tygodnie chodziłam w gorsecie stabilizacyjnym. Lekarze nie wykluczali konieczności zabiegu, na szczęście obyło się bez niego – mówi pani Irena, która po dwóch miesiącach od wypadku wciąż odczuwa ból.

Według kobiety do nieszczęścia nie doszłoby, gdyby nie peron, który w jej ocenie jest niebezpieczny. – Jest za wysoki, osoby takie jak ja, starsze, schorowane mają ogromny problem z wejściem do pociągu i wyjściem z niego – mówi pani Irena. – Nigdzie już tak nie ma, tylko tu w Gryficach. Często jeżdżę pociągami i widzę, że w innych miejscowościach perony są zrobione na równo z pociągami. Tak jest nawet w Baszewicach, gdzie mało osób korzysta z pociągu. Gdyby u nas perony były bezpieczne, to nie zrobiłabym sobie krzywdy. To się stało na peronie pierwszym, a ten w stosunku do drugiego peronu wcale nie jest taki zły. Na tym drugim wsiadając do pociągu w drodze do Szczecina, nie raz musiałam prosić kogoś, żeby pomógł mi wejść. Przykro to mówić, ale mówiłam, żeby mnie złapać od tyłu i podepchnąć do góry. Inaczej bym nie weszła – opowiada kobieta.

Gryfickie perony wciąż są barierą architektoniczną, dla osób starszych i niepełnosprawnych, ale również dla podróżujących z małymi dziećmi w wózkach. Takich osób jak pani Irena, które każdego dnia korzystają z dworca PKP w Gryficach, jest bardzo dużo. Być może doczekają się kiedyś peronów na miarę XXI wieku.

DOŁĄCZ DO NAS NA FACEBOOK-U BĄDŹ ZAWSZE NA BIEŻĄCO!

Drobne ogłoszenia