NIEPOKOJĄCE SYGNAŁY WOKÓŁ STOWARZYSZENIA: „PANI PREZES NIE LUBI GDY ZA DUŻO PYTAM”

Wiceprezes stowarzyszenia na rzecz osób niepełnosprawnych „Parasol” Helena Janik bije na alarm. – W stowarzyszeniu dzieją się dziwne rzeczy, pani prezes obraża się gdy pytam i próbuje rozliczyć ją z działań, jakie podejmuje – twierdzi wiceprezes Helena Janik, która zgłosiła się do naszej redakcji. Organizacja przejęła za bezcen budynek szkoły w Kłodkowie i uzbierało 20 tysięcy podczas akcji charytatywnych.

Stowarzyszenie na rzecz osób niepełnosprawnych „Parasol” powstało z myślą o osobach niepełnosprawnych. Główny cel tej instytucji pozarządowej to stworzenie specjalnego ośrodka dla osób niepełnosprawnych. W ubiegłym roku organizacja otrzymała od gminy Trzebiatów budynek po szkole podstawowej w Kłodkowie (gm. Trzebiatów). To tam na zgliszczach szkoły ma powstać ośrodek dla niepełnosprawnych dzieci. Stowarzyszenie składa się z rodziców, którzy mają chore dzieci. Prezesem została pani Marzena Loduchowska terapeutka, która prowadzi zajęcia z dziećmi członków stowarzyszenia. – Było dla nas oczywiste, że jako terapeutka naszych dzieci może być liderką, przecież ma zostać szefową ośrodka i tam pracować z naszymi dziećmi – twierdzi Helena Janik wiceprezes stowarzyszenia.  Pozyskany budynek to nie wszystko. Potrzebny jest także gruntowny remont. Pieniądze mają być pozyskane ze środków europejskich. – Wiadomo, potrzebny jest wkład własny, dlatego organizowałyśmy różne akcje. My, czyli ja i trzebiatowianka Jadwiga Maczuga. Robiłyśmy to we dwie, nikt przy minimalnym wkładzie innych członków – opowiada zbulwersowana Janik.  

Dzięki organizowanym akcjom udało się zgromadzić 20 tysięcy złotych. Te pieniądze są na koncie stowarzyszenia. -  Podczas charytatywnych eventów dobroczyńcy wpłacali pieniądze na budowę ośrodka dla niepełnosprawnych. Teraz podejrzewamy, że pani prezes nie robi nic aby złożyć odpowiednie dokumenty niezbędne do otrzymania środków na modernizacje budynku – uważa wiceprezes. - Mamy czas do 30 lipca– dodaje Janik.

Jadwiga Maczuga jest dobrym duchem stowarzyszenia. Jest inicjatorką kilku akcji charytatywnych, dzięki którym do organizacji trafiła większość zgromadzonych złotówek. Jak twierdzi, wielokrotnie mówiła, że chce być pełnoprawnym członkiem stowarzyszenia, ale nigdy nie została przyjęta. – Gdy zadzwoniłam do pani Marzeny Loduchowskiej z pytaniem, co z dokumentami dotyczącymi dotacji usłyszałam „a kim ty jesteś żebym udzielała tobie takich informacji” – cytuje zawiedziona Jadwiga Maczuga. – Od tego momentu wiem, że jest coś nie tak. Pani prezes przejęła budynek szkoły, ma na koncie 20 tysięcy złotych i ma nas gdzieś teraz to wiemy – opowiada Jadwiga Maczuga, która żąda wyjaśnień.

W czwartek ma odbyć się zebranie walne członków stowarzyszenia. To wywołało największy niepokój u pani wiceprezes. – Podejrzewam, że ona chce mnie odwołać z funkcji wiceprezesa, bo ja za dużo pytam i nie chcę wykonywać jej poleceń – zdradza Halina Janik, która wspólnie z adwokatem ustaliła, że czwartkowe walne jest nielegalne. – Został złamany regulamin stowarzyszenia, członkowie nie otrzymali porządku obrad i niezachowany został odpowiedni okres powiadomienia – twierdzi mecenas.

Pani prezes Marzena Loduchowska nie chciała rozmawiać na ten temat. – W czwartek mamy zebranie walne, tam zapadną decyzje. Dopiero po zebraniu mogę rozmawiać z panem –powiedziała w rozmowie telefonicznej pani prezes. – Wiceprezes twierdzi, że to pani steruje wszystkimi członkami stowarzyszenia. Podobno planuje pani pozbyć się wice Heleny Janik, bo rozlicza panią. – To są bezpodstawne zarzuty. Proszę poczekać do czwartku. Macie szczątkowe informacje jednej strony.

Zatem czekamy do czwartku. Co wydarzy się w stowarzyszeniu, które przejęło gminny budynek i zebrało 20 tysięcy złotych od darczyńców? 

DOŁĄCZ DO NAS NA FACEBOOK-U BĄDŹ ZAWSZE NA BIEŻĄCO!

Drobne ogłoszenia