Protest ratowników medycznych trwa. Czy ucierpią na nim pacjenci w powiecie gryfickim?

Ogólnopolski protest ratowników medycznych może przybrać na sile. Jak mówią, jeśli rząd nie spełni ich postulatów, wyjdą na ulice. Nie wykluczają odstąpienia od dodatkowych dyżurów. A to może odbić się bezpośrednio na pacjentach.

W czarnych koszulkach i z czarnymi flagami na ambulansach. Tak blisko dwa miesiące temu ratownicy medyczni rozpoczęli swój ogólnopolski protest. Wśród ich postulatów, ten najważniejszy dotyczący wzrostu płac, które jak mówią, od dziewięciu już lat utrzymują się na tym samym poziomie.

- Chcemy być traktowani na równi z pielęgniarkami i pielęgniarzami. Mamy takie same obowiązki i wykonujemy taką samą pracę, za którą chcemy być tak samo wynagradzani. Dlatego chcemy, aby nasze dodatki były takie same, czyli po 1600 złotych – mówi w rozmowie z reporterką SuperPortalu24 Dariusz Mądraszewski, przewodniczący Krajowej Sekcji Pogotowia Ratunkowego i Ratownictwa Medycznego w Szczecinie. – Na ten moment udało nam się wynegocjować podwyżki. Od lipca tego roku otrzymamy 400 złotych brutto, czyli jakieś 235 złotych na rękę. Kolejną podwyżkę na tym samym poziomie rząd obiecuje nam w lipcu 2018 roku. I na tym koniec, a to zaledwie połowa tego, co otrzymują nasi koledzy – dodaje.

- Strajkujemy, bo czujemy się dyskryminowani. To przykre, że pracując w jednym zakładzie pracy z pielęgniarką i wykonując to samo, otrzymujemy mniejszą zapłatę. Rząd powinien wreszcie zadbać także o nas – mówi jeden z ratowników medycznych w Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Gryficach.

W samych zachodniopomorskim ratowników medycznych jest około 500. Zapotrzebowanie jest o połowę większe. Ci, którzy są, biorą dodatkowe dyżury – inaczej karetki mogłyby nie dotrzeć do potrzebujących, bo nie byłoby załogi.

Oprócz podwyżek ratownicy domagają się także przekształcenia systemu ratownictwa w państwowy i przyspieszenia prac nad nowelizacją ustawy o ratownictwie medycznym. Jeśli rząd nie wysłucha ich próśb, ich protest się zaostrzy. W planach mają pisanie kolejnych pism do premier Szydło.

- Jeśli nie pojawi się jakaś sensowna propozycja rządu, będziemy pikietować. Jak to nie da rady, to kto wie, czy nie przestaniemy brać dodatkowych dyżurów, a wtedy nie będzie wyjazdów. Oczywiście mamy świadomość, że niektórzy pacjenci mogą nie otrzymać pomocy, ale to jest ostateczność – informuje Dariusz Mądraszewski.

 

DOŁĄCZ DO NAS NA FACEBOOK-U BĄDŹ ZAWSZE NA BIEŻĄCO!

Drobne ogłoszenia