„Najgorsza jest śmierć dziecka”. Grabarz zdradza tajniki swojej pracy

2025-11-02 9:55
Karol Szumny
2025-11-02 9:55

Grabarz – zawód, o którym rzadko się mówi, choć towarzyszy człowiekowi od zawsze. W ciszy cmentarzy, z dala od codziennego zgiełku, wykonuje swoją pracę z szacunkiem i spokojem. Dla jednych to zajęcie budzące lęk lub przesądne skojarzenia, dla innych – ważna i potrzebna służba wobec życia i śmierci. Kim są ludzie, którzy każdego dnia obcują z przemijaniem? Jak wygląda ich codzienność, emocje i refleksje? O tym opowiada w rozmowie z naszym reporterem Łukasz Zachaj – pracownik obsługi pogrzebowej z wieloletnim doświadczeniem.

Na zdjęciu: Łukasz Zachaj – pracownik obsługi pogrzebowej z wieloletnim doświadczeniem, mieszkaniec Trzebiatowa

Pan Łukasz jest mieszkańcem Trzebiatowa. Od wielu lat pracuje w firmie zajmującej się obsługą trzebiatowskiego cmentarza. Choć o jego pracy mówi się niewiele, to właśnie on i jego koledzy stoją na straży porządku i godności ostatniego pożegnania. Codziennie mierzy się z emocjami innych, zachowując spokój i pokorę wobec tego, co nieuniknione. Jak to się stało, że wybrał ten zawód?

- Przy obsłudze pogrzebów pracuję tak naprawdę od 18. roku życia, bo tata prowadził zakład pogrzebowy. Początkowo była to praca sezonowa na wakacje, ale z czasem dostawałem coraz więcej zadań. Moimi pierwszymi obowiązkami było kopanie grobów, a później również prace porządkowe. Ukończyłem technikum, studia, a później zacząłem już normalną pracę jako pracownik zakładu pogrzebowego opowiada w rozmowie z reporterem SUPERPORTALU24 Łukasz Zachaj.

Zdaniem naszego rozmówcy, nie jest to łatwa profesja, ale do wszystkiego da się przyzwyczaić. Jak dodaje, najważniejsze są chęci, ale nie tylko. Praca w zakładzie pogrzebowym to nie tylko obsługa pogrzebu.

- Do naszych obowiązków należy m.in. kopanie dołów, robienie ekshumacji, formowanie mogił, sprzątanie, koszenie trawy, przycinanie żywopłotów, odśnieżanie, współpraca z parafią i oczywiście organizacja pogrzebu – wymienia nasz rozmówca.

Przygotowanie pogrzebu to nie tylko sama ceremonia, którą widzą bliscy zmarłego. Zanim wszystko się rozpocznie, grabarz ma do wykonania wiele zadań – od odebrania ciała, przez przygotowanie miejsca pochówku aż po ostatnie zasypanie grobu.

- Jeżeli ktoś umiera w domu, to musi przyjechać lekarz stwierdzić zgon. Następnie zakład pogrzebowy przyjeżdża zabrać ciało. Później przychodzimy do zakładu, wybieramy miejsce, termin pogrzebu, wieńce i dogadujemy każdy szczegół – kontynuuje Łukasz Zachaj.

Grabarz obala również często powielany mit – podczas ubierania zmarłego nie łamie się kości. Nasz rozmówca podkreśla, że każdy pracownik zakładu podchodzi do ciała z najwyższym szacunkiem i godnością.

- Zawsze podchodzimy do ciała z szacunkiem i godnością. Trzeba mieć w głowie, że to jest drugi człowiek i trzeba z nim odpowiednio postępować. Chciałbym obalić również mit, że podczas ubierania zmarłego łamie się kości. To jest nieprawda. Żyjącej osobie jest trudno złamać kość, a co dopiero osobie nieżyjącej. Są pewne techniki, masowanie i rozciąganie ciała, dzięki czemu łatwiej jest ubrać zmarłego – opowiada pan Łukasz.

- Na początku może czuje się nieco dyskomfort, ale z czasem się do tego przyzwyczaja. Nie boję się tego. Trzeba bać się żywych, a nie zmarłych, bo to żywi mogą zrobić krzywdę. Zmarły nam już nic nie zrobi. Nie wiem, z czego ten lęk się bierze. Może ze strachu przed śmiercią? Czasami zmarły może wydać dźwięk i dzieje się to zazwyczaj z powodu nagromadzonych gazów w organizmie, ale poza tym nie ma się czego bać – dodaje grabarz.

Pracownicy obsługi pogrzebowej niemalże na co dzień widzą łzy i cierpienie innych. Towarzyszą rodzinom w najtrudniejszych chwilach, często starając się zachować spokój i wsparcie, mimo że sami również przeżywają emocje związane z tym, co widzą. Jak sobie z tym radzą?

- Wszystko zależy od pogrzebu. Trzeba mieć w sobie dużo empatii, spokoju, ale też przyzwyczajenia. Najgorsze są pogrzeby dzieci. Gdy umiera osoba starsza, to mamy świadomość, że jednak coś już przeżyła i po prostu taka jest kolej życia. Przy dzieciach jest znacznie trudniej. To zawsze odbija się na naszej psychice. To nie jest tak, że my nic nie czujemy. Musimy zacisnąć zęby, nie patrzeć na rodzinę i robić swoje. Oczywiście zawsze z pełną godnością i szacunkiem do wszystkich – opowiada dalej pan Łukasz.

- Pamiętam do dziś pogrzeb pewnej dziewczynki po przeszczepie serca, której życia niestety nie udało się uratować. Proszę mi wierzyć, że musieliśmy odwrócić głowę, bo był to dla nas tak trudny moment – wspomina.

Czy grabarzem może zostać każdy? Nasz rozmówca wyjaśnia, jakie cechy są najważniejsze w tej pracy.

- Przede wszystkim trzeba być dyspozycyjnym. Jest to trudne, bo nieważne, czy to noc, dzień, święta, to trzeba wstać, pojechać i komuś pomóc. Ważna jest też kultura osobista i empatia, aby każdy mógł łatwiej przeżyć ten trudny czas. Tak naprawdę nie ma wymagań zawodowych. Liczą się chęci i wspomniane cechy – tłumaczy Łukasz Zachaj.

Praca w zakładzie pogrzebowym to nie tylko smutek. Nasz rozmówca podkreśla, że najważniejsza jest zawsze dla niego wdzięczność mieszkańców. - Dla nas najfajniejsze jest to, że ktoś przyjdzie i po prostu podziękuje. Chociażby za organizację pogrzebu czy za pomoc przy nagrobku. Takich spraw jest wiele – dodaje pan Łukasz.

- Na pewno dzięki tej pracy patrzę inaczej na życie. Wiem, że każdy z nas umrze. Staram się pogodzić z tym, że kiedyś będę musiał pochować swoich rodziców. Warto pamiętać też, że życie ucieka. Szanujmy życie, korzystajmy z niego i doceniajmy to, co mamy – podsumowuje Łukasz Zachaj.

Komentarze (0)

Poznaj opinie mieszkańców.

CZYTAJ OPINIE I KOMENTUJ PONIŻEJ

Dodaj komentarz. Pamiętaj! Szanujmy się, hejtowanie jest karalne!